Sunday, February 7, 2010

Kawowa obsesja


Narodziła się w kuchni mojej mamy.
Jako dziecko nie zwracałam uwagi na to co piją dorośli. Zbyt dużo działo się dookoła mnie by zajmować się sprawami i napojami dorosłych. Kuchnia była królestwem mamy czyli miejscem dla dorosłych. Tam prowadzono ważne rozmowy, dzieciom zwracano jedynie uwagę i ostrzegano przed gorącym garnkiem. Poza słodyczami kuchnia nie oferowała nic ciekawego.Jednak pewnego dnia w moim świecie zapanował nowy porządek. Stało się to w momencie, kiedy sięgając po słodycze, leżące na pierwszej półce w kredensie (tylko ta była w zasięgu mojej ręki) nagle uświadomiłam sobie, że kredens ma więcej półek, kryjących setki kolorowych torebek i pudełek. Ułożone były według katalogu kuchennego mamy, niezrozumiałego nikomu innemu.
Przez następnych kilka dni ekspolorowałam kolejne półki, pytając dociekliwie zajętą brudnymi naczyniami mamę. A ta cierpliwie odpowiadała.
Po mozolnej wspinaczce dotarłam do wierzchołka kredensowej góry. Panował tam intrygujący zapach, gdzieniegdzie leżały porzucone ziarna, przypominające ciemne fasolki. To one wypelniały swoim zapachem "górę kredensu". Zaintrygowana nowym odkryciem zawołałam mamę i poprosiłam o kolejne objaśnienia. Pachnące fasolki okazały sie ziarnami kawy a ukryte w głębi kredensu urządzenie młynkiem do kawy.
Mama postanowiła wykorzystać okazję i przygotować mieszankę kawy na kolejne dni, tym samym zaspokajając moją ciekawość. Wręczyła mi złotą torbę z ziarenkami, sama wyjęła pomarańczowy młynek, uzupełniła górną część fasolkami, po czym zamknęła wieczko i położyła na nim moje dłonie. Nadusiłam lekko przycisk by wprawić nożyki młynka w ruch. Wraz z hałasem, zgrzytem i trzaskiem mielonych ziarenek 'arabiki', po kuchni unosił się niesamowity, mocny zapach kawy. Wieczko młynka nagrzewało się powoli. Powstały pył był także gorący.
Zapach świeżo zmielonej kawy wprawił mnie w stan euforii, wdychałam go łapczywie, całymi nozdrzami, tak jakby miał za moment przepaść na wieki. Próbowałam zmagazynować go na później, by móc wracać do niego jak do kilku zamagazynowynych już wcześniej miłych wspomnień.
Zatraciłam się w aromacie kawy. Stałam się niewolnikiem jej zapachu oraz stałym uczestnikiem rytuału mielenia magicznych ziaren.