Monday, September 20, 2010

Pet friendly

Bar Tassoni di Labib Boughdady Adel Corso Vittorio Emanuele II 319, Roma to be continued...

Thursday, July 15, 2010

Amir's Delights

Dublinem, w którym mieszkam od prawie czterech lat, zawładnęły Starbucks i Costa. Kiedy mam ochotę napić się kawy poza domem, przechodzę do realizacji planu o groźnie brzmiącej nazwie "Kawa 2 w 1". Mój plan zakłada: 1. unikanie sieciowych pijalni kawy, 2. znaleznienie interesującej i smacznej alternatywy. Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie, na każdej ulicy czai się kawopijalnia, w której poziom standaryzacji sięga zenitu. Ostatnią perłą wyłowioną z morza jednakowych i przewidywalnych lokali jest "Amir's Delights", pełna kolorów arabska kawiarenka. Uśmiechnięty właściciel z miłą chęcią doradzi niezdecydowanym a żądnym ciekawych smaków zaserwuje kawę po turecku z wodą z kwiatu pomarańczy (€3). Każda odwiedzająca to miejsce osoba, poczuje się wyjątkowo, bowiem zamówienia realizowane są z ogromną dbałością o szczegół, nie ma tu miejsca na pośpiech. Tu się celebruje chwilę. Popijając aromatyczną i mocną kawę, otoczona barwnymi poduchami, imbrykami i glinianymi naczyniami do tajinu, miałam wrażenie, że przeniosłam się do jednego z krajów Maghrebu. M. dzielnie wspierający moją kawową obsesję, zamówił herbatę ze świeżych liści mięty (€3) i myślami wracał do Maroka, gdzie identyczny miętowy napar gasił jego pragnienie. Przekraczając próg Amir's Delights zostwiliśmy Dublin daleko daleko za nami... Ps. Amir's Delights prowadzi sprzedaż autentycznych mebli, tkanin i naczyń z Tunezji. Młośnicy kuchni arabskiej znajdą tu najważniejsze produkty. Działalnośc kawiarenki można śledzić na Facebooku. Adres: 5 Blooms Lane, Ormond Quay, Dublin 1

Saturday, June 26, 2010

Illy Caffè

Zostajemy w Neapolu. Tym razem więcej praktycznych informacji dla kawoszy.Mam nadzieję... W Neapolu nie trudno o bar, w którym serwują dobrą kawę. Za każdym razem staram się testować nowe kawiarnie-bary kawowe, jednak nie zapominam o tych już sprawdzonych, owinietych woalką wspomnień. Oto jedno z moich ulubionych miejsc. Niedaleko Piazza Cavour, ok. 50-100m od skrzyżowania Via Duomo z Via Foria (idąc w strone Ogrodu Botanicznego), znajduje się bar i pasticeria w jednym. Idealne miejsce na poranne spotkanie w towarzystwie neapolitańskich cukierniczych specjałów oraz pysznej kawy marki Illy. Lokal świetnie oddaje prawdziwy obraz śniadaniowych nawyków Włochów, którzy zaglądają tu przed pracą na filiżankę cappucino i przepyszne cornetto, przy akompaniamencie rozmów na tematy wszelakie. Bar ma w swojej ofercie kilka napojów kawowych, sygnowanych logiem Illy. W upalne dni, kiedy bieganie po sklepach lub zwiedzanie zmęczy Was i wyciśnie siódme poty, polecam il cafe del nonno (ok.€1,5) lub caffe shekerato,które świetnie ugaszą pragnienie. Świadomi swojej renomy właściciele lub bariści, powiesili tablicę, na której możecie zostawić wiadomość lub wyrazić dowody uznania. A te z pewnością im się należą. Naprawdę...

Tuesday, June 8, 2010

Il caffe a Napoli...

Nie można trafić lepiej, Neapol to mekka kawoszy, szkoła smaku i technik parzenia. To miejsce magiczne, do którego wracam każdego roku by oddać się w objęcia kawowego aromatu. To miasto kawowej rozkoszy, w którym możecie całkowicie stracić głowę dla maleńkiej 'tazzy'. Oprócz kawy, Neapol ma do zaoferowania niepowtarzalny klimat tętniącego życiem Południa, labirynt uliczek fastrygowanych sznurami pachnącego świeżością prania. Ta wielka metropolia jest także ucztą dla miłośników architektury. Tu przeszłość współgra z teraźniejszością pod czujnym okiem majestatycznego Wezuwiusza. Nie sposób policzyć wszystkich kawiarni, a raczej barów kawowych, bo taka nazwa jest najbardziej popularna. 'Una tazza di caffé' to dowód sympatii oraz zaufania, to symbol neapolitańskiej gościnności. A może w ramach wakacyjnych podróży i Wy wpadniecie tu na kawę? Polecam, naprawdę warto! ps. wszystkim zainteresowanym służę radą

Friday, February 26, 2010

Kawowa obsesja cz.II

...Jeszcze przez długi czas nie było mi dane spróbować zaparzonej kawy, jednak towarzyszyłam każdej ceremonii otwierania przynoszonych do domu paczek kawy. Wystarczał mi zapach unoszący sie regularnie w domu. Prawdziwa przygoda ze smakowaniem kawy narodziła sie wiele lat później, daleko daleko od domu... Rozpoznajecie to miasto?

Sunday, February 7, 2010

Kawowa obsesja


Narodziła się w kuchni mojej mamy.
Jako dziecko nie zwracałam uwagi na to co piją dorośli. Zbyt dużo działo się dookoła mnie by zajmować się sprawami i napojami dorosłych. Kuchnia była królestwem mamy czyli miejscem dla dorosłych. Tam prowadzono ważne rozmowy, dzieciom zwracano jedynie uwagę i ostrzegano przed gorącym garnkiem. Poza słodyczami kuchnia nie oferowała nic ciekawego.Jednak pewnego dnia w moim świecie zapanował nowy porządek. Stało się to w momencie, kiedy sięgając po słodycze, leżące na pierwszej półce w kredensie (tylko ta była w zasięgu mojej ręki) nagle uświadomiłam sobie, że kredens ma więcej półek, kryjących setki kolorowych torebek i pudełek. Ułożone były według katalogu kuchennego mamy, niezrozumiałego nikomu innemu.
Przez następnych kilka dni ekspolorowałam kolejne półki, pytając dociekliwie zajętą brudnymi naczyniami mamę. A ta cierpliwie odpowiadała.
Po mozolnej wspinaczce dotarłam do wierzchołka kredensowej góry. Panował tam intrygujący zapach, gdzieniegdzie leżały porzucone ziarna, przypominające ciemne fasolki. To one wypelniały swoim zapachem "górę kredensu". Zaintrygowana nowym odkryciem zawołałam mamę i poprosiłam o kolejne objaśnienia. Pachnące fasolki okazały sie ziarnami kawy a ukryte w głębi kredensu urządzenie młynkiem do kawy.
Mama postanowiła wykorzystać okazję i przygotować mieszankę kawy na kolejne dni, tym samym zaspokajając moją ciekawość. Wręczyła mi złotą torbę z ziarenkami, sama wyjęła pomarańczowy młynek, uzupełniła górną część fasolkami, po czym zamknęła wieczko i położyła na nim moje dłonie. Nadusiłam lekko przycisk by wprawić nożyki młynka w ruch. Wraz z hałasem, zgrzytem i trzaskiem mielonych ziarenek 'arabiki', po kuchni unosił się niesamowity, mocny zapach kawy. Wieczko młynka nagrzewało się powoli. Powstały pył był także gorący.
Zapach świeżo zmielonej kawy wprawił mnie w stan euforii, wdychałam go łapczywie, całymi nozdrzami, tak jakby miał za moment przepaść na wieki. Próbowałam zmagazynować go na później, by móc wracać do niego jak do kilku zamagazynowynych już wcześniej miłych wspomnień.
Zatraciłam się w aromacie kawy. Stałam się niewolnikiem jej zapachu oraz stałym uczestnikiem rytuału mielenia magicznych ziaren.